zaspaliśmy po wczorajszym odkażaniu przełyku,ale na szczescie bardzo nas przekonywał pan z obsługi hotelowej ze to własnie dzis,mielismy 5 min na spakowanie sie na 3 dniowe safarii.super.odebtrał nas mały busik z siedzaca w srodku para fracuzów,którzy wogóle nie mowili po angielsku.no i ruszylismy w "droge"bardzo piaskowa i dziurawa.po drodze miajlismy wiele wiosek,dzieci idacych ze szkoły i mnustwo usmiechnietych ludzi.po drodze do rezerwatu zatrzymalismy sie w wiosce masajów gdzie mialem okazje nauczyc sie ropalac ogien a marte chcieli ztrudnic do budowy domów,gdyz w kenii to własnie kobiety zajmuja sie ta profsja.nastepnie dotarlismy do bazy gdzie nocowalismy pilnowani przez masajów ktorzy pilnowali aby nie schrupal nas jakis lew.warunki na safarii były super,pokoje z prysznicem,pyszne kolacje,wstawanie o swicie i codzienne ogladanie dzikich zwierzat.drugiego dnia przelatywalismy samolocikiem do obozu w poblizu kilimandzaro i tam pozostalismy2 dni.w nocy pod nasze okna podchodziły zebry i szczygły nam trawnik.naprawde super wyjazd.kenie wspomianmy bardzo dobrze i chetnie jeszcze tam wrócimy.